Tibi jest 70-letnim drobnym oszustem, który właśnie wyszedł z więzienia. Chwilę po tym zgłasza się do niego japońska mafia, która zleca mu wykradzenie pierwszej na świecie dyskietki. Tibi zwołuje swoją bandę opóźnionych bandytów i rozpoczyna się akcja. Jak można było się spodziewać, Tibi całkowicie skopał zadanie i to on stał się celem mafii.
Uwielbiam węgierską kinematografię.
Tworzą ciekawe fabularnie produkcje, nie sztampowe, wyróżniające się choćby spośród amerykańskiej papki. Ale tu poszło ewidentnie coś nie tak – to pierwszy węgierski film, którego nie polecę nikomu. Początek zapowiada się obiecująco – trochę akcji, sporo czarnego humoru. Co z tego, skoro aktorzy odgrywający główne role to jakaś pomyłka, a scenariusz całkowity niewypał. Szkoda, że zmarnowali potencjał na coś naprawdę dobrego i dla mnie okazało się to stratą czasu.